Muszę się pochwalić, że kupiłam sobie ładną sukienkę - ciepłą, brązową, przyjemną na jesienne dni. Tylko, że wyglądam niej nieco poważnie (choć kiedyś w końcu powinnam spoważnieć ;), stwierdziłam, że muszę do niej nosić jakieś ożywcze kolory, w formie biżuterii oczywiście :)
Na początek pomarańcz - pasuje do czekoladowego? Pasuje. Powstała bransoletka
I tak przy dłubaniu jej oświeciło mnie, że mam pomarańczowe korale! I buch! do szuflady je odkopać. Wyjmuję (zawsze staram się to robić delikatnie), a tu trzymam w ręce tylko połowę! Znalazłam drugą i zastanawiam się jakie licho mieszka w tej szufladzie i z nudów czasem przegryza koraliki?
Korale tez mają swoją historię, bo są przywiezione z garażowej wyprzedaży w Szwecji, kupione za jakieś 5 zł. A są piękne!
Ta-dam! A tu sukienka, fotka ze strony producenta :) w rzeczywistości wygląda lepiej :) Ja jeszcze nie mam figury takiej jak ta pani, chociaż pracuję nad tym, pracuję :)