Koniec studiów, oczywiście. Po wielu przebojach, w ostatnim terminie udało mi się złożyć pracę magisterską, potem był tydzień pracy, a dopiero od dwóch dni jestem z domu z zamiarem uczenia się do obrony. Nikogo nie oszukuję, notatki leżą obok, ale żeby je dogłębnie przeczytać...? Nie, mózg mi się wyłącza.
Chętniej zajmę się bransoletkami lub organizacją własnego wesela ;)
Rodzice mojego T. byli nad morzem, skąd przywieźli mi turkusowy komplet - naszyjnik (ciut za długi) oraz bransoletkę (dla równowagi za małą). To rozbudziło we mnie "dłubacza koralikowego" - może coś wymyślę.
Jakoś zdjęć powalająca, Młoda zabrała aparat, mój sobie średnio radzi.
Nie szlifowane kamienie, wyglądaja na naturalne prawdziwe.
Tu z moim ulubionym naszyjnikiem - mają szansę się dogadywać
Ostatni zakup - na skórce zawieszki. Obie były tak jak ta zielona (ciężkie srbro tybetańskie, które inaczej wyglądało na zdjęciach), więc je przerabiam :)
Na taką bym się nigdy nie zdecydowała...
Dwie powyższe - marzenie!
To jakiś żart - drugie życie łańcucha rowerowego?
A to śliczne słodkie... Też może byc ;)
Hah, widelec <3 Nosiłabym :3
OdpowiedzUsuńhttp://tenebris-tene.blogspot.com/